To „a” w tytule powinno być z akcentem tak w ogóle…
Zima i zima ciągle, nie odpuszcza, trzyma, więc człowieka bierze na coś gorętszego niż zazwyczaj. Takim oto sposobem przypomniałem sobie, że jedna z moich największych miłości, czyli kuchnia węgierska na blogu jest tu prawie nie ruszona. Trzeba ten błąd jak najszybciej naprawić i stąd dzisiejsze danie (a w zasadzie dwa naraz, ale galuszki potem osobno machnę). Tak dla porządku: kuchnia węgierska stoi czterema filarami – perkelt, gulasz, paprykarz i tokań. Dziś zrobimy ten trzeci, przy czym nie ma on nic wspólnego z rybami ani Szczecinem. Paprikas, czyli paprykarz to tak naprawdę mocno śmietanowy gulasz z jakiegoś mięsa oraz papryki. Przepis niniejszy zaś częściowo bazowany jest na najlepszej książce o kuchni węgierskiej czyli oczywiście „Noblu dla papryki” T. Olszańskiego.
Ten paprykarz będzie drobiowy – z kurczaka. I tak, niby możecie wykorzystać pierś, ale jest ona moim zdaniem za sucha i za chuda i szczerze mówiąć, to już wkur…za mnie pierś kurczęca, że tak wszędzie się ją dodaje. Tak jakby kurczak to się składał wyłącznie z (onegdaj tylko dietetycznego) cycka. Dlatego postanowiłem użyć innego mięsa, a z pomocą (leniuch jestem) przyszła mi Biedronka, bo sprzedają mięso z ud kurczęcych, które już nie ma kości. Polecam to zatem, bo nie trzeba się babrać z luzowaniem każdej kosteczki.
Czego nam trzeba?
- 500 g kurzego mięsa (jako się rzekło – to z ud z „Biedy” ;))
- słonina lub nieco smalcu
- cebula
- papryka zielona
- pomidor (albo połowa 400-mililitrowej puszki pomidorów krojonych)
- śmietana 18%
- papryka wędzona słodka w proszku
- papryka (też może być wędzona) ostra w proszku
- pieprz
- sól
na galuszki:
- woda
- mąka pszenna
- jajko
- sól
I jedziemy:
- Kurczaka obmywamy i kroimy w kostkę. Możemy go nieco natrzeć papryką i posolić, a potem odstawić, ale nie jest to jakoś szczególnie konieczne.
- Cebulę kroimy w drobną kostkę.
- Na sporej patelni albo w niskim, szerokim garze rozgrzewamy albo słoninę albo trochę smalcu.
- Wrzucamy cebulę na smalec/słoninę i szklimy. Ma się ledwie zacząć złocić.
- Odstawiamy z ognia, czekamy sekundkę, a następnie sypiemy paprykę wędzoną słodką i paprykę ostrą. Proporcje wedle uznania, w zależności od tego jak wolicie. Podlewamy to od razu odrobiną wody, żeby nam się papryka nie spaliła (wędzona łyka wodę jak mąka…)
- Wracamy na ogień, chwilę podgrzewamy, a następnie wkładamy kurczaka, który ma się dusić w niewielkiej ilości sosu, a nie gotować. Podlewamy zatem co jakiś czas odrobiną wody.
- W tym czasie kroimy w kostkę paprykę zieloną.
- Dodajemy paprykę, pomidora (albo trochę pomidorów z puszki), mieszamy i zaczynamy dusić.
- W tym czasie zrobimy galuszki, czyli nastawiamy garnek z wodą na gotowanie, bierzemy mąkę do miski, wbijamy w nią jajko, dodajemy szczyptę soli, a następnie dolewamy wody i rozrabiamy lejące się ciasto o konsystencji śmietany. Gdy woda w garnku się zagotuje albo ze specjalnego sitka przecieramy ciasto we wrzątek, albo puszczamy je z łyżki. Gdy tylko kluseczki wypłyną na wierzch, odławiamy i dokładamy następne. I tak do wykończenia ciasta.
- Kurczak już się pewnie porządnie poddusił, galuszki gotowe, więc bierzemy kubek śmietany (ok. 300 ml) i rozrabiamy go z kopiastą łyżką mąki na gładko. Wlewamy śmietanę do duszącego się kurczaka w sosie, dokładnie rozprowadzamy i jeszcze dusimy przez parę minut, aż zgęstnieje.
- Podajemy paprykarz z galuszkami, wtryniamy i myślimy, że zima jest super.