Szczerze? Neapolitanka jest wyrazem najwyższego lenistwa, a przy okazji hołdem ku wszelkim szpitalom którejś tam eRPe. To zupa niezwykle prosta do zrobienia, praktycznie niemożliwe jest żeby się ją zepsuło. Najważniejsze jednak, że przy tym minimalnym nakładzie pracy smakuje cholernie dobrze. Zatem, leniwi cynicy – do dzieła!

Czego nam trzeba?

Tak ze trzy kostki bulionowe, bulionu warzywnego (albo rosołek na włoszczyźnie ;))

por albo nawet dwa pory

cebulka

2-3 serki topione (te trójkątne)

odrobina mąki

śmietana kwaśna 18%

sól

pieprz

szczypiorek

bagietka

masło do smażenia

takoż i oliwa

I jedziemy:

Bulion trzymamy w pogotowiu. 😉

Do rondelka wrzucamy masło, roztapiamy, na to posiekaną cebulkę. Lekko solimy. Gdy cebulka będzie już dochodzić, kroimy pora (białą część ofkoz) w półksiężyce. Wrzucamy na cebulkę i smażymy dalej. Pod kilku minutach dorzucamy odrobinę mąki, podsmażamy i zalewamy bulionem. Gotujemy parę minut, dopieprzamy nieco do smaku, a następnie wrzucamy serki topione. Gotujemy dalej.

W międzyczasie można na kapce oliwy usmażyć grzanki i posiekać szczypiorek.

Gdy nam się sprawa dość mocno pogotuje, hartujemy tak ze dwie łyżki śmietany, wlewamy do zupy i przez moment niech sobie pyrka jeszcze.

I wsio! Do talerzyka bądź miseczki wrzucamy grzanki, zalewamy zupą i posypujemy szczypiorkiem. Nic tylko zajadać.