Grilled cheese BLT… GBLT to prawie jak LGBT! 😛

Raz już robiłem tu, jak widzę, BLT, no ale to nie to samo, co porządna dawka cholesterolu. Generalnie myślałem o zrobieniu jakiegoś „tygodnia z USA”, bo znowu mnie wzięło na koronę stworzenia kanapek, czyli kanapki amerykańskie. Żadne tam sandwiche po angielsku, gdzie jest między dwoma kromkami jakiś smętny plasterek szynki i sera. W USA kanapki są, jak wszystko, „larger than life”. I to life szybko się kończy jako wielki grubas, co podjeżdża na ruchomych schodkach do klubu fitness.

Niemniej, choć pewnie tygodnia nie będzie, parę rzeczy w planach mam. Na początek coś prostego, acz wymagającego odrobiny czasu. Grilled cheese BLT. Celowo piszę nazwę po angielsku, bo po naszemu nie brzmi to tak dumnie.

Ktoś mógłby zapytać: a na cholerę po prostu zwykła kanapka? I to taka, którą każdy zna? Otóż gdyby ktoś tak zapytał, wykazałby się kompletnym niezrozumieniem arkanów sztuki robienia dobrych kanapek. Otóż nie wystarczy wwalić byle co między dwie kromy chleba. Musi być odpowiedni chleb, odpowiednio zrobione składniki i kilka trików. Taka też jest, moim zdaniem najlepsza ever, moja grilled cheese BLT.

Tu trik jest w zasadzie jeden (opcjonalnie dwa). To musztarda tzw. rosyjska. Drugim trikiem jest zgrillowanie plastrów pomidorów, acz niekoniecznie trzeba to robić. Dlaczego musztarda? Otóż z reguły kanapki takie robi się z majonezem, co moim zdaniem jest lekką pomyłką, bo majonez nie daje kanapce tego pazura, tego szlifu, który łagodzony jest przez chrupką sałatę i delikatnego pomidora. A gdy posmarujemy (nie za wiele, bo to mega ostra musztarda) kromki rosyjską – od razu robi się cieplej na duszy. Można ew. użyć ostrej dijon (Amerykanie nazywają ją czasem „yellow mustard”).

Czego nam trzeba?

  • Dwóch sporych kromek chleba, najlepiej pszenno-żytniego
  • Kilka plastrów boczku surowego wędzonego
  • Kilka plastrów pomidora
  • Kilka liści sałaty lodowej
  • Kilka plastrów cheddara
  • Musztarda rosyjska
  • Masło

I  jedziemy:

Na patelni grillowej robimy boczek. Ważne, by go nie zrobić na skwarek, tylko lekko zesmażyć – ma być nieznacznie chrupki, ale nie zjarany na brąz. Boczek odkładamy. Opcjonalnie możemy zgrillować też grube plastry pomidora.

Bierzemy teraz dwie kromki i z jednej strony smarujemy je masłem, z drugiej musztardą (ale tak lekko). Kładziemy jedną kromkę na patelni – stroną maślaną, bo będzie się wtedy ładnie złocić. Na tym układamy liście sałaty, potem boczek, potem ser, potem pomidor, potem sałatę, boczek, ser, pomidor i na końcu sałatę. Przykrywamy drugą kromką (która też ma iść musztardą w stronę kanapki, maślaną stroną na zewnątrz). Grillujemy z jednej strony na złoto, gdy już będą ładne paski, bierzemy dwie szpatułki i rachu-ciachu odwracamy na drugą stronę. Grillujemy i tu na złoto. Ser w tym czasie powinien się podtopić, więc w zasadzie kanapka jest już gotowa.

Zdejmujemy, kroimy na pół, podajemy na ciepło i słuchamy w zamyśleniu furkotu spadających z wrażenia majtek.