Czasem tak bywa, że czas zakasać rękawy i zacząć produkować rzeczy tzw. wyborowe (albo na winie). Mam tak czasem, że kompulsywnie kupuję jakieś różne ryże nie ryże, przyprawy nie przyprawy, puszki z cholera wie czym, a potem o nich zapominam. O chomikowaniu przypominam sobie, kiedy robi mi się głupio, że warzywnik w lodówce zawalony jest np. puszkami z pomidorami i fasolą. Tak też było na te kilka dni przed wypłatą, kiedy ścisnęło za portfel, ale o radości, iskro bogów, w lodówce słoiki różne i resztki. Słoiki w sensie sam sobie kupiłem. 😛

I tak powstał stew w którym są różne rzeczy i rzeczy te do siebie pasują. I powiedział Chimek, warto zrobić taki stew. Robimy tenże stew na jednej patelni. Może kogoś dziwić lista składników i zakrzyknie „Chimek, przestań pieprzyć, jalapeno to nie resztki” – ok, tyle że ten słoik stał chyba z miesiąc. 😉 Kuchnia wyborowa właśnie, czyli wybieramy, co tam w lodówce zalega. Do dzieła.

Czego nam trzeba?

Puszki czarnej fasoli

kawałka kiełbasy

cebuli

czosnku

jalapenos

przecieru/koncentratu/keczupu

sosu ostrego (wiecie, a la tabasco)

pieprzu zielonego

soli morskiej

I jedziemy:

Wykonanie jest bajecznie proste. Na patelni przesmażamy pokrojoną w plasterki kiełbę. Gdy będzie w miarę gotowa, dokładamy cebulę, podsmażamy, na koniec czosnek i zarzucamy to wszystko puszką czarnej fasoli. Podlewamy odrobiną wody, dodajemy czegoś pomidorowego (ale niedużo, tylko na smak), solimy lekko i kropimy ostrym sosem, sprawdzając ową ostrość. Chwilę niech się to rozmemła, wtedy dorzucamy jalapenos, mieszamy, gotujemy jeszcze z minutę i w zasadzie wszystko gotowe.