Brzmi srogo. I tak, nie obrażam się już na pankejki, człowiek się starzeje. Rzadko nie jadam mięsa, w sensie, że mnie odrzuca myśl o zjedzeniu jakiegoś zwierzęcia, ale jak już taka chwila przyjdzie, to muszę sobie dogodzić. Dlatego powstał w mojej głowie skomplikowany ciąg myślowy od porannego „ależ jest buractwo w internecie” do „zjadłbym buraka…”. 😉 I takim sposobem szybko do planowanego buraka dołączyły pankejki oraz uwielbiane przeze mnie ostatnio marchewki sauté w maśle. Do tego odrobina kwaskowego sosu balsamicznego i jedziemy. Zdziwicie się, jakie to danie jest sycące. I nawet nie chodzi o puszyste naleśniczki. Najbardziej zapychający okazał się burak. Dwa plastry tego czerwonego ustrojstwa i w zasadzie po musztardzie, nie chce mi się nic robić i idę na drzemkę. 😉

Czego nam trzeba?

  • buraka (ja kupiłem taki gotowy gotowany z Lidla, jak się nie ma, trzeba ugotować)
  • 2-3 marchewki
  • ocet balsamiczny z Modeny
  • sól morska

na ciasto pankejkowe:

  • mąka pszenna (szklanka i trochę)
  • maślanka (z grubsza równa wartość, co i mąki)
  • sól morska
  • 2 jajka

I jedziemy:

  1. Najpierw zróbmy ciasto. W misce przesiewamy bazową ilość mąki, robimy dołek, wbijamy dwa jajka, dajemy odrobinę soli i łyżeczkę proszku do pieczenia, a następnie wlewamy maślankę. Podałem orientacyjne proporcje, bo to ten typ ciasta, że możemy zawsze wycyzelować. Ważne, żeby nie było tak rzadkie, jak na naleśniki, bliżej krokietowego, czyli zlatuje z trzepaczki, ale leniwie. 😉 Mieszamy – właśnie – trzepaczką cały majdan, a gdy wymieszamy, odstawiamy na bok na jakiś kwadrans.
  2. W tym czasie nastawiamy w jednej patelni marchewki. Przekrawamy je wzdłuż i niech się smażą powoli w rozgrzanym maśle.
  3. Kroimy buraka, a jeśli mieliśmy surowego, to miejmy go już zawczasu ugotowanego. 😉
  4. Smażymy pankejki na patelni nieprzywierającej, wysmarowanej masłem. Gdy będą z jednej strony złote, odwracamy, i tak do skutku.
  5. Powinny się już marchewki zrobić w trakcie pierwszych pankejków, więc teraz szybki sos balsamiczny. Jak by to powiedział kolega, lejemy na patelnię ocet balsamiczny, walimy cukru i byle się nie przypaliło. I tak to generalnie wygląda. Kilka lunięć octu, ze trzy łyżeczki cukru, redukujemy na maksa, żeby był gęsty ulep, gasimy.
  6. Układamy na pankejkach plastry buraka, na to marchewki, polewamy sosem balsamicznym. Podajemy od razu. Nomz!