Taki dzisiaj ładny dzień, że przypomniałem sobie o rzeczy, którą robiłem całkiem niedawno. Lody z bananów. Celowo nie nazywam ich „wegańskimi” ani jakkolwiek inaczej, bo uważam, że to uzurpowanie sobie żywności dla jakiejś ideologii. Co z tym zrobicie, wasza sprawa. Faktem pozostaje, że lody z bananów są przepyszne i o wiele zdrowsze (oj tam zaraz…) niż takie na śmietance. Tak sobie myślę, że to jest idealne żarełko na gorące dni, które można wepchnąć dzieciakowi. Smakują (gdy dodamy do nich innych owoców) tak samo jak zwykłe lody, a nie obciążają tak młodego i podatnego na bycie baaardzo dużym organizmu. W dodatku zrobić je można w sposób kosmicznie wręcz prosty. No to czego chcieć więcej?

Czego nam trzeba?

bananów hehehe… cztery sztuki

inne owoce, u mnie – jagody (te nasze, czyli jagody, nie borówki amerykańskie) i truskawki

cukier wanili(n)owy

I jedziemy:

Banany kroimy w plasterki i mrozimy przez ok. 2 godziny. Potem wyjmujemy i miksujemy blenderem. Dodajemy wybrane przez się owoce oraz cukier waniliowy. Mrozimy znowu. Wyjmujemy, nakładamy, pożeramy. W najgorsze dni sierpnia żywiłem się tylko tym i wodą. Dało radę.