Zup ciąg dalszy. Znów lekko jesiennie. Przepiękne kalafiory na Bazarze Szembeka nie mogły tak po prostu tam zostać, jeden uśmiechał się, więc co zrobić – bierem i trochę na parze, a reszta która mi została… Będzie zupa. Znów miksowana, kremowa, ale tym razem z dodatkiem skwarków z boczku i maleńkiej szczypty czosnku niedźwiedziego (czosnek też znajdziecie na Szembeka).
Taka kalafiorowa to świetna sprawa, o ile tylko będziecie jej pilnować. Bo mleko kipieje, a jak tylko człowiek się na moment zaczyta w „Emancypantkach” Prusa, trzeba potem czyścić całą kuchnię. Tak, wiem wiem, Bolesław Prus to straszny człowiek. Ale naprawdę polecam jego utwory – z nimi jest taki skok jak z Korwinem Mikke. Człowiek kończy to gimnazjum czy tam liceum i nagle odkrywa, że Mikke to żenada i nie ma się czym chwalić, a „Lalka” Prusa – literatura najwyższej próby. 😉
To, albo po prostu musi znowu Prusa czytać na studiach.
Tak czy inaczej – na mleko uważamy, gałki muszkatołowej też nie za dużo, bo i się człowiek naćpa, i potem Lud zjeść nie chce.
Do dzieła!
Czego nam trzeba?
kalafior – ok. 300-400 g
boczek wędzony – 100 g
cebula – 1 szt.
czosnek – 3-4 ząbki
bulion warzywny – ok. 750 ml
mleko – 500 ml
oliwa do smażenia
sól
pieprz czarny
gorczyca biała
gałka muszkatołowa
I jedziemy:
Na oliwę wrzucamy cebulę, szklimy z szczyptą soli. Po kilku minutach dorzucamy posiekany czosnek, smażymy chwileczkę dosłownie, dorzucamy różyczki kalafiora, dziabiemy jak Norman Bates 😉 i zalewamy bulionem. Po chwili dodajemy mleko. Doprowadzamy do gotowania, a…
W międzyczasie zaczynamy zesmażać pokrojony w słupki boczek.
Wróćmy do zupy – pamiętamy o tym, że mleko lubi wykipieć, więc nie wpadajmy w zbyt zacięte czytanie Bolesława Prusa ;), mieszamy od czasu do czasu i doprawiamy – pieprzem czarnym stłuczonym z gorczycą. Do tego szczypta gałki muszkatołowej. Nie zażywać wziewnie. 😉
Gotujemy do miękkości, czyli jakieś 25-30 minut.
Studzimy lekko, miksujemy. Podgrzewamy znowu, nalewamy do miseczek, dodajemy skwarki i ociupinkę czosnku niedźwiedziego. Zupa (z muszkatołowym posmakiem) jest dość łagodna, więc boczkowe skwarki idealnie wejdą w kompozycję nieco dymną, a na pewno już mocno wrześniową. Smacznego!