Jest coś takiego jakby atawistycznego, jak człowiek wyhoduje własne warzywa albo upiecze chleb. Gdzieś to siedzi z tyłu głowy. Dzisiaj – przepis na pyszny (i w miarę prosty) chlebek drożdżowy z ziołami, lekko „włoskawy” w smaku. Wyszedł super, mimo piekarnika, który uwielbia palić niemal każdy wypiek… To kolejny wpis z cyklu „samowystarczalni”:). Jak wyliczyłem, zrobienie takiego – całkiem sporego – bochenka koszuje ok. 2 zł. I poza zaletami typu „jest taniej”, jest jedna, niezaprzeczalna: wiesz, co w tym chlebie jest.

Zatem do roboty!

Czego nam trzeba?

na zaczyn:

ok. 30g drożdży (1/3 kostki)

ciepła woda

1 łyżeczka cukru

na ciasto:

500g mąki pszennej (użyłem 650)

1 i 1/2 łyżeczki soli

3-4 łyżki oliwy

bazylia

rozmaryn

I jedziemy:

Drożdże wkruszamy do ciepłej wody (wsadzamy palec… ;)), lekko mieszamy, do tego łyżeczkę cukru, mieszamy, odstawiamy w ciepłe miejsce na kwadrans.

Szykujemy michę – w niej mąkę z solą (możemy przesiać), w której robimy małe zagłębienie. Po minionym kwadransie wlewamy zaczyn, zasypujemy, zagniatamy. Gdy nieco już zagnieciemy ciasto (tzn. zacznie przypominać kulkę), lejemy 2 łyżki oliwy. I zagniatamy dalej. Do skutku. Dopóki nie będziecie płakać jak małe dziewczynki, a ręka wam prawie odpadnie.;)

Tak z zupełną powagą – zagniatać trzeba (ja to robię w wielkiej misce, więc mam fajne ułatwienie ;)) ok. 15 minut. Poznacie kiedy będzie ok – ciasto stanie się gładkie, spuchnie nieco i nie będzie już tak „karbowane”. Formujemy kulę, zanosimy do łazienki albo innego ciepłego miejsca w domu ;), przykrywamy ściereczką i wracamy, gdy ciasto podwoi swoją objętość (ok. 20-30 minut).

Zagniatamy chwilkę, spłaszczamy, sypiemy szczyptę bazylii, w palcach rozcieramy rozmaryn. Zagniatamy chwilkę. Znowu – szczypta bazylii, rozmarynu, zagniatamy. Do woli z tymi ziołami, ale nie więcej niż trzy wywrotki.

Rozgrzewamy piekarnik na maksa (220st. C). Blachę wykładamy papierem do pieczenia. Na to uformowany w owalny placek chleb. Nacinamy go kilkoma równoległymi ciachnięciami, smarujemy oliwą, posypujemy odrobinką ziół i bach – na 20-30 min. do piekarnika. Sprawdzić możemy „na patyczek”. Gdy będzie gotowy, wyłączamy piekarnik, uchylamy drzwiczki i niech się studzi.

Albo i nie – robimy zdjęcia, wpieprzamy jeszcze ciepły i czekamy kiedy rozboli nas brzuch.